Menu1

Publikacje

Eliksir młodości?

Od dawna ludzie zastanawiali się, czy długość życia jest z góry określona, czy też można, poprzez odpowiednie zabiegi, na nią wpływać. Wiadomo, że średnia długość życia w ostatnim tysiącleciu ulęgła podwojeniu. Ostatnio w szybkim tempie cały świat ogarnia moda na witaminy, zdrowy tryb życia i znajdowanie wszelkich sposobów aby, jeśli nie zwiększyć długości życia, to chociaż utrzymać się jak najdłużej w dobrej kondycji, zarówno fizycznej jak i psychicznej.
Przedłużenie czasu, który przeżywamy w sposób aktywny można osiągnąć np. za pomocą odpowiedniej diety, zażywając odpowiednie substancje chemiczne lub też sztuczne skracając czas potrzebny na sen. Pokrótce omówię poszczególne sposoby.

Dieta

Najbardziej efektywnym, dobrze udokumentowanym - niestety w większości przypadków badaniami na zwierzętach - sposobem przedłużania życia jest ograniczenie kalorii" (ang. calories restriction, CR). Polega to na stosowaniu takiej diety, która zawiera normalną (a nawet większą) ilość składników odżywczych lecz ma mniejszą wartość energetyczną. Przejście na taką dietę musi następować bardzo powoli (ok. 2-3 lat) i musi być jakościowo i ilościowo kontrolowane (najlepiej ze wspomaganiem komputera). Niektórzy zamiast codziennego ograniczania dawki kalorii stosują metodę poszczenia co drugi lub trzeci dzien. Skuteczność takiej diety w przedłużaniu życia wynosi ok. 30%, co zwłaszcza jeśli odpowiednio wcześnie stosowane, może prowadzić do przeżycia ponad 100 lat. Zainteresowanych większą ilością szczegółów odsyłam do książki napisanej przez Roya L. Walforda: The 120-year diet, ISBN 0-671-46677-1.

Witaminy

Bardzo zagorzałym zwolennikiem i popularyzatorem spożywania dodatków witaminowych był zmarły w zeszłym (1994) roku Linus Pauling. Uczony ten dożył 93 lat, biorąc, począwszy od 60 roku życia, m.in. około 16 gramów (sic!) dziennie witaminy C. Jak wykazały niedawne badania J. Enstrama (1992) osobnicy spożywający co najmniej 0,5 g witaminy C dziennie osiągają średnią długość życia o 5 lat większą niż populacje kontrolne. Dr R. Cathcard na podstawie badań klinicznych stwierdził, że tolerancja organizmu na witaminę C zmienia się w zależności od stanu zdrowia. I tak, o ile zdrowy człowiek jest w stanie spożyć, bez objawów rozwolnienia, około 4g, to chorzy (np. zapalenie płuc, grypa, rak) tolerują dawki aż do 100-200 g dziennie (!). Tak więc wydaje się, że w okresie choroby zapotrzebowanie na ten związek jest znacznie większe niż dawka zalecana dla zapobiegania szkorbutowi - ok. 100mg dziennie. Cathcard sugeruje, że wskutek zużycia witaminy C w procesach obronnych (chorobowych) organizm wtórnie cierpi na silną, indukowaną chorobę awitaminozę. Suplementacja (dodawanie np. do diety lub dożylnie) tej witaminy daje szanse łagodzenia przebiegu choroby.
Kwas askorbinowy (Witamina C) Kwas dehydroaskorbinowy
Z chemicznego punktu widzenia witamina C (kwas L-askorbinowy) jest pochodną glukozy, po raz pierwszy wyodrębnioną w stanie krystalicznym z kory nadnercza (Szent-Gyorgyi, 1927), potem z papryki. Własności kwasowe zawdzięcza obecności grupy enolowej (-OH na węglu w hybrydyzacji sp2, analogia do kwasowości grupy OH w fenolach)> Nie jest to więc kwas karboksylowy, jak większość kwasów organicznych. W czasie redukcji ulega utlenieniu do kwasu dehydroaskorbinowego (rysunek). Można go oznaczać ilościowo poprzez miareczkowanie jodometryczne. Kolejną ciekawostką jest, że pomimo nazwy, kwas dehydroaskorbinowy, nie wykazuje w roztworze odczynu kwaśnego (jest w rzeczywistości wewnętrznym estrem - laktonem), ale miareczkowany zasadami tworzy sole po otwarciu pierścienia laktonowego - stad historyczna nazwa "kwas". Człowiek oraz świnka morska (w przeciwieństwie do większości ssaków) nie potrafią syntetyzować witaminy C z cukrów, ponieważ na skutek mutacji genu występuje brak enzymu, oksydazy L-gulonolaktonowej, niezbędnej do przeprowadzenia ostatniego etapu biosyntezy.
alfa-tokoferol (Witamina E)

Równie entuzjastyczne podejście występuje w stosunku do witaminy E (alfa-tokoferolu). Związku zawierającego wiązania podwójne, które mogą ulegać wysyceniu poprzez utlenianie (produktem jej utlenienia jest alfa-tokoferylochinon). Kardiochirurdzy dość zgodnie twierdzą, że witamina E zapobiega tworzeniu się zakrzepów w arteriach i redukuje ryzyko chorób serca. Dzienna zalecana dawka jest stosunkowo wysoka, wynosi ok. 50 mg, i nie zawsze jest w pełni zaspokajana dietą.
alfa-tokoferylochinon
Obie te substancje należą do grupy antyoksydantów (czyli przeciwutleniaczy) i są zdolne redukować rodniki występujące w organizmie (np. hydroksylowy HO. i nadhydroksylowy HO2.), podejrzane o działanie rakotwórcze (patrz KCh 4/91, str. 28 "Dlaczego tlen jest trujący"). Prócz tego, obie witaminy korzystnie wpływają na układ odpornościowy.
Witaminy te uzupełniają się jako antyoksydanty, gdyż jedna (C) jest rozpuszczalna w wodzie, a druga (E) w tłuszczach. O zaletach dalszych witamin nie będę pisał, ale jest oczywiste, że roli żadnej z witamin nie należy lekceważyć.
Niektórzy twierdzą, że najlepszym źródłem witamin są po prostu owoce i warzywa oraz mięso i nabiał, a nie tabletki. Trudno się z tym nie zgodzić i dlatego, mimo suplementacji, bezpieczniej jest nie rezygnować z naturalnych źródeł witamin, choćby z tego powodu, że prawdopodobnie rośliny zawierają cały szereg innych substancji ułatwiających przyswajanie witamin, bądź wręcz nie odkryte jeszcze witaminy.

Składniki mineralne

Ograniczę się tu do jednej grupy składników mineralnych, a mianowicie związków zawierających magnez. Sytuacja z magnezem jest niekiedy określana jako katastrofa magnezowa. Ocenia się, że z powodu niedoboru tego pierwiastka rocznie w USA umiera około 200 tys. ludzi, a od czasu II wojny światowej zginęło przedwcześnie niepotrzebnie ok. 8-30 mln. ludzi. Na podstawie badań przeprowadzonych w Indiach, Kanadzie, Finlandii i Wielkiej Brytanii stwierdzono, że umieralność jest większą na tych obszarach, gdzie zawartość magnezu w wodach naturalnych była niższa. Korelacje te ekstrapolowano na sytuację w USA. Stwierdzono, że wszystkie stany, w których długość życia była niższa od przeciętnej, mają źródła wody charakteryzujące się niedoborem magnezu. O ile wody mineralne sprzedawane w Europie zawierają zwykle sole mineralne, to w USA sprzedawano wódę dodatkowo oczyszczoną, tzn. im woda mineralna bliższa destylowanej, tym lepiej (taka panowała tam filozofia). Okazuje się, ze szczególnie istotny jest stosunek wapnia do magnezu. Powinien on wynosić około 2 lub mniej (masowo). Obecnie w Stanach trwają negocjacje, m.in. z koncernem Coca-Cola, aby dopuszczona do obrotu woda mineralna (oraz inne napoje) była wzbogacana w magnez i aby był zachowany odpowiedni stosunek Ca/Mg. Śmierć w wyniku niedoboru magnezu jest najczęściej spowodowana atakiem serca. Istnieją podejrzenia, że niedobór magnezu sprzyja m.in. arytmii serca, nadciśnieniu, astmie oraz syndromowi nagłej śmierci u dzieci.
W świetle powyższego zwyczaj gotowania wody, jeśli nie brać pod uwagę konieczności zabijania bakterii, jest działaniem niekorzystnym. Przecież w kamieniu kotłowym osadza się znaczna cześć magnezu zawartego w wodzie. Obok reakcji rozkładu wodorotlenku wapnia

Ca(HCO3)2 -> CaCO3+CO2+H2O

zachodzi tu bowiem znana reakcja

Mg(HCO3)2 -> Mg(OH)2+2CO2 .

(Węglan magnezu nie jest produktem reakcji, bo natychmiast hydrolizuje.
Nie cały Mg obecny w diecie jest biologicznie dostępny. Przy wysokim spożyciu tłuszczów, magnez zawarty w jedzeniu przechodzi w trudno rozpuszczalne mydło magnezowe i jako taki jest z organizmu wydalany.

Hormony

Z biochemicznego punktu widzenia najlepiej byłoby znać chemiczne markery (znaczniki) starzenia się. Po stężeniu takiego znacznika można by rozpoznać w jakim wieku biologicznym (nie fizycznym) jest dany organizm. Jest bardzo prawdopodobne, że procesy starzenia są regulowane poprzez jakiś sygnał chemiczny (hormon?).
Melatonina

Duże nadzieje budzi naturalny hormon snu wydzielany przez szyszynkę - melatonina. W miarę starzenia szyszynka ulega zwapnieniu i produkuje coraz to mniej metaloniny. Dlatego też często starsze osoby mają problemy ze snem. Spadek poziomu melatoniny powoduje spadek większości funkcji fizjologicznych. Tak więc branie dodatkowych ilości melatoniny (np. do uzyskania poziomu występującego u 20-latka) może mięć znaczenie dla przedłużenia życia. Doświadczalnie stwierdzono skuteczność takiego podejścia, niestety w większości badania wykonano na szczurach, ale obecnie coraz więcej ludzi (lekarzy i ochotników) próbuje tej możliwości. Dla człowieka zaleca się dawkę 3-9 mg na 1-2 godziny przed snem (tyle zażywają ochotnicy). Zarówno przekraczanie tych dawek, jak i zażywanie o innej porze dnia może jednak dać skutek odwrotny do oczekiwanego.
W pewnych badaniach stwierdzono że u osób stosujących dietę CR, poziom wydzielania melatoniny wolniej maleje z wiekiem, co byłoby wyjaśnieniem, dlaczego ta dieta jest skuteczna. Jednak w przeciwieństwie do diety CR, zażywanie melatoniny można rozpocząć w późniejszym wieku.
dehydroepiandrosteron
Kolejnym obiecującym hormonem jest DHEA - dehydro-epi-androsteron, związek z grupy sterydów, wydzielany przez korę nadnerczową. Stężenie tego związku sięga maksimum w wieku ok. 20-30 lat i potem spada 20% co 10 lat, osiągając w końcu 5% swej maksymalnej wartości. Istnieją doniesienia, ze sztuczne zwiększenie stężenia DHEA w plazmie krwi można skorelować z 36% spadkiem śmiertelności (bez względu na przyczynę zgonu) i w 48% spadkiem śmiertelności z powodu chorób naczyń sercowych. Cała rzecz polega na podniesieniu stężenia DHEA do poziomu obserwowanego u ludzi młodych. Zakłada się, w oparciu o badania na zwierzętach, że korzyści z takiej terapii obejmują np. spadek stężenia cholesterolu we krwi (zwłaszcza szkodliwej formy lipoprotein o małej gęstości - LDL, ang low density lipoprotein), polepszenie pamięci, wzrost siły mięśni a nawet wzrost pożądania i sprawności seksualnej. Należy jednak zaznaczyć, że przedawkowanie powoduje łysienie typu męskiego, raki przysadki, przerost wątroby i prostaty.
Nie mogę tu sobie odmówić pewnych akcentów historycznych. Otóż powyższy związek (DHEA), nie mógłby stać się tak popularny, a wspomniano o nim np. w Wiadomościach TVP 1 na początku stycznia 1995, gdyby nie został najpierw otrzymany w ... dość bliskich mej uczelni okolicznościach.
Został on wydzielony po raz pierwszy z moczu w 1934 przez prof. Adolfa Butenandta, a działo się to na Politechnice Gdańskiej. Wówczas to, aby wyodrębnić 15 mg sterydu, należało przerobić 15 tysięcy litrów moczu (15 m3!). Prawdopodobnie bez sławnej pruskiej dyscypliny uzyskanie taakiej próbki byłoby bardzo kłopotliwe... Profesor Butenandt został później wyróżniony nadaniem Nagrody Nobla za prace nad sterydami (w 1939 razem ze Szwajcarem Ruziczka).

Sen

dimetyloaminoetanol DMAE
Przedłużanie aktywności człowieka może się również odbywać przez oszczędność czasu zużywanego na sen (1/3 życia śpimy). Otóż sen dzieli się na kilka faz i okazuje się, że większość procesów decydujących o regeneracji organizmu odbywa się w fazie REM, charakteryzującej się szybkimi ruchami gałek ocznych (ang. rapid eye movement). Gdyby udało się przedłużyć procentowy czas trwania fazy REM w czasie snu, to w rezultacie można by zmniejszyć potrzebę długiego snu. Przykładem specyfiku, który to umożliwia jest np. dimetyloaminoetanol (DMAE). Związek ten jest w organizmie przekształcany w acetylocholinę - związek odpowiedzialny za przenoszenie bodźców z komórek nerwowych do komórek mięśniowych (związki tego typu należą do grupy tzw. neurotransmiterów). Należy jednak ostrzec, że przedawkowanie może spowodować przejściowe skurcze mięśni, a w skrajnym przypadku dyskinezę.
acetylocholina

Podsumowując powyższe rozważania trzeba stwierdzić, że obecny stan wiedzy nie pozwala na jasne określenie, czy stosowanie dodatków do żywności jest rzeczą, którą należy polecić całemu społeczeństwu. Prawdę powiedziawszy to suplementacji i tak każdy dokonuje codziennie, np. soląc potrawy (dodajemy sód, którego jest mało w roślinach, choć obecnie sód trafia do nas w wystarczającej ilości w rożnych wyrobach gotowych) czy też słodząc je. Prawdopodobnie notowany od pewnego czasu spadek umieralności Amerykanów na choroby serca należy jednak wiązać ze zmianą diety i wprowadzeniem powszechnych dodatków witaminowych. A co do determinacji w przedłużaniu życia to każdy ma tu swój punkt widzenia w który chyba nie należy ingerować. Są tacy, którzy zrobiliby wszystko, aby skorzystać z szansy dłuższego życia (nawet za cenę ryzyka skrócenia go...), a są i tacy, którzy uważają, że dopóki wszystko nie jest dokładnie potwierdzone to nie warto ryzykować. Myślę, że każdy z punktów widzenia jest uzasadniony.
W każdym razie jakaś możliwość wyboru odnośnie trybu życia i sposobu pomocy organizmowi, aby żył dłużej lub zdrowiej, obecna biochemia stwarza.

Jarosław Chojnacki - Politechnika Gdańska (KCh 1/95)

Menu2